Agata Wasilenko-Mikuta

twitter  ·  facebook  ·  blog  ·  e-mail  · program wyborczy      


Nie jestem świnią!

Od wielu lat prowadzona jest kampania typu: rady bezradny, polityka to zło, pojawiają się memy przedstawiające polityków, jako świnie pchające się do koryta. 

Cel tych działań jest jeden – zniechęcić do aktywnego uczestnictwa w życiu publicznym ludzi, którzy cenią takie wartości jaki uczciwość, humanizm, solidarność międzyludzka (nie mająca nic wspólnego z solidarnością kolesiów). Porządni ludzie nie chcą, żeby przypisywać im karierowiczostwo, pazerność, skłonności do nepotyzmu tylko dlatego, że chcą działać dla dobra wspólnego. Niestety, wycofując się, oddają pole właśnie bezideowym cynicznym graczom, dla których zasiadanie w różnych demokratycznych instytucjach i organach to nie misja, ale sposób na zarabianie pieniędzy i „ustawienie” rodziny. Wycofując się wzmacniają układ, który decyduje o losach naszego kraju od dziesięcioleci, ze skutkiem jaki każda zwykła, nieuprzywilejowana rodzina doświadcza codziennie – pogarszająca się jakością życia, coraz gorszym dostępem do służby zdrowia czy coraz droższą „bezpłatną” oświatą.
Można schować głowę w piasek, można też podjąć wysiłek, żeby spróbować coś zmienić.
Całkowicie nie mają racji ludzie, którzy mówią, że polityka ich nie dotyczy. Każda sfera życia to efekt decyzji politycznych – ceny w sklepie uzależnione są od wysokości podatków, kolejki do lekarza wynikają z przyjętego przez polityków systemu ubezpieczeń zdrowotnych, nawet to, czy jemy zdrową żywność zależy od tego co postanowią posłowie. Jedno zdanie w z pozoru mało istotnej ustawie, może doprowadzić do ruiny wiele dobrze prosperujących firm.
To nie ja odkryłam politykę, to polityka odnalazła mnie. Kiedy wróciłam do Grodkowa, żeby pisać książki i uprawiać ogródek, w krótkim czasie zapadły decyzje degradujące miasto jak np. zamknięcie szpitala, czy stworzenie planu zagospodarowania przestrzennego, który umożliwiał budowę elektrowni wiatrowych na podwórkach ludzi, czy podjęcie decyzji o inwestycjach, które zubożą mieszkańców. Każde z tych wydarzeń to nic innego jak polityka.
Przez lata próbowałam jej unikać. Pomagałam zakładać szkoły i przedszkola, wywierać presję medialną na władzę, żeby nie podejmowała szkodliwych dla mieszkańców decyzji. Efekt moich działań był nieadekwatny do podejmowanych wysiłków, choć odniosłam wiele sukcesów.
Działalność społeczna pomaga rozwiązać problemy jednostek, nie ma większego wpływu na rozwiązania systemowe, które przynoszą trwałą poprawę jakości życia całych społeczeństw. Te rozwiązania tworzą politycy. Większość polityków, którzy działają obecnie nie ma wystarczającej woli do tego, żeby wcielać w życie śmiałe idee, do których zaliczam na przykład wprowadzenie ograniczenie do piastowania mandatu czy funkcji z wyboru do maksymalnie 2 kadencji. Takie ograniczenie chciałabym wprowadzić jako polityk. Uważam też, że Parlament Europejski można wykorzystać do reformowania naszego kraju i przy pomocy prawa unijnego wymusić reformy, które w Polsce są wciąż odkładane na później.
Postanowiłam więc wystartować do wyborów do Parlamentu Europejskiego z listy Solidarnej Polski (lista nr 1), zajmuję na niej odległą pozycję 9. Moje ugrupowanie nie jest liderem sondaży, choć ma bardzo atrakcyjny i konkretny program i w jego działalność zaangażowanych jest mnóstwo aktywnych ludzi, którzy nie mogą liczyć na nagrodę w postaci ciepłej posadki. Mają jednak nadzieję, że ich działalność, głoszone idee i pomysły staną się siłą sprawczą zmian, które zmienią na lepsze nasze życie.
Nie jestem świnią pchającą się do koryta. Nie wdzięczę się do widzów zasiadających przed telewizorami, nie przesiaduję na warszawskich salonach. Przebywam wśród zwykłych ludzi, mieszkam na terenach popegeerowskich w małym mieście. Mam nadzieję, że tak jak treść moich książek była zapożyczana przez innych autorów, tak najważniejsze tezy mojego programu przywłaszczą sobie popularniejsi politycy i będą je wprowadzać w życie.